19. Twój ojciec mnie zaatakował.

Pedro skupił się na wykonywaniu wszystkich spraw związanych z jego transferem. A ja w sumie czekałam na jego decyzję, nie byłam w stanie powiedzieć czy wybierze Seville czy też nie. Ale jednak w końcu oznajmił mi, że wyjeżdżamy w następnym miesiącu na południe. Dlatego sama zajęłam się swoimi sprawami związanymi z przeprowadzką. To ja w sumie zorganizowałam wynajem i inne sprawy, bo mój mąż miał inne problemy na głowie. Do tej pory nie był w stanie powiedzieć małej, że wyjeżdża. W sumie mieliśmy spędzić razem weekend, on miał wolne więc chcieliśmy wszystko załatwić. Ale kiedy widziałam jak bardzo jest przybity to kazałam mu jechać na weekend z Estefanią i Blancą. W sumie po rozmowie z Marią, postanowiłam zaryzykować i otworzyłam własną firmę. Chciałam zająć się czymś nowym, i dlatego wybrałam własną działalność. Właśnie dzisiaj miałam dzień na załatwianie ostatnich rzeczy przed wyjazdem. W dodatku miałam lekarza, więc najpierw załatwiłam wszystkie rzeczy związane z firmą, a później pojechałam na wizytę. Na moje nieszczęście było opóźnienie i mi się trochę nudziło tak samej w poczekalni.

&&&

Pakowałem właśnie kartony, miałem sam wybierać co zabieramy do Sevilli, a co będzie przechowywać Miguel. A nie powiem, było to trudne, i miałem nadzieje, że Isabelle wróci dosyć szybko i mi pomoże. Tyle tylko, że usłyszałem pukanie do drzwi i nie wiedziałem kto to, bo nikogo się nie spodziewałem, ale jednak poszedłem otworzyć. Tyle tylko jakie było moje zdziwienie kiedy poczułem czyjąś pięść na nosie. Od razu się za niego złapałem i wtedy zobaczyłem mojego teścia.

- Jak śmiałeś zranić tak moją córkę! – warknął a ja starałem się tamować krew – Ona tak ciebie kocha, a ty pieprzyłeś inną?! I co! Masz z nią dziecko.
- To było zanim poznałem Isabelle.
- W dupie to mam!
- Nie zdradziłem pańskiej córki! – krzyknąłem – Kurwa no! – starałem się zatamować krew, ale ni jak mi to wychodziło
- Zabieram Isabelle ze sobą.
- Papa? – usłyszeliśmy za nim i widziałem tam moją żonę – O matko! Pedro. – od razu znalazła się przy mnie – Połóż się, potrzebujesz lodu. – poszła do kuchni i zaraz wróciła z zimnym okładem – A teraz czy ktoś mi powie co tu się dzieje?
- Twój ojciec mnie zaatakował. – warknąłem
- Słucham?
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Musiałem dowiedzieć się na końcu, że twój mąż ma dziecko z inną i w dodatku byłaś w szpitalu!
- Owszem Pedro ma dziecko, ale to wszystko stało się zanim mnie poznał. I byłam w szpitalu, ale już wszystko jest dobrze. Nie chciałam cię denerwować.
- Isabelle! Jesteś moją córką…
- Wiem, ale poradziłam sobie sama.
- Ale jak to sobie wyobrażasz? Życie…
- Papa! Zamierzam przeprowadzić się z moim mężem do Sevilli gdzie będzie grać i stamtąd prowadzić swoją firmę.
- Masz swoją firmę?
- Tak, założyłam ją. – westchnęła – Ale nie w tym rzecz, nie zostawię Pedro.
- Ale jak tak można? – rzucił siadając w fotelu  - On ma dziecko.
- Owszem ma, nawet dwójkę.
- C-co?! – aż usiadłem prosto i poczułem ból  - Ała.
- Pedro leż spokojnie. – westchnęła – Jestem w ciąży. Wiem, wiem. To jest szok nie tylko dla was, ale i dla mnie.
- Córeczko. – ucieszył się mój teściu – Będę dziadkiem, nawet nie wiesz jak się cieszę.
- A teraz dziadku… - zaśmiała się – Chyba musisz przeprosić tatusia. Bo to Pedro jest ojcem mojego dziecka.
- Po prostu mnie poniosło. – westchnął – Żyję z dala od córek i nie jest łatwo kiedy dowiaduję się o waszych problemach jako ostatni.
- W takim razie… możesz pomóc Pedro bo on również będzie mieszkać z dala od swojej córki. Sam dobrze wiesz jak było ci ciężko kiedy ja wyjechałam do Paryża, owszem to było blisko, ale szybko zajęłam się podróżami do Londynu czy też Madrytu. Ale najpierw to chyba musimy pojechać do szpitala.
- Nie trzeba, już nie krwawię. – westchnąłem – Nie jest złamany, przynajmniej tak czuję. – usiadłem delikatnie a Isabelle obejrzała moją twarz
- Będzie spuchnięty. – pogłaskała mnie po policzku z uśmiechem – Ale powinieneś się położyć. – i delikatnie wycierała mi nos
- Isabelle ma rację. I przepraszam, że cię uderzyłem.
- Należało mi się. – rzuciłem i powoli ruszyłem do sypialni, ale kiedy leżałem na łóżku to słyszałem głośną rozmowę Isabelle z ojcem. Złapałem za telefon i wykręciłem numer do mojego przyjaciela, który odebrał dopiero po trzecim sygnale – Będę ojcem.
- Pedro? – zaśmiał się – Jesteś już ojcem.
- Tak wiem. Ale będę ojcem jak powinno być, od chwili poczęcia. – i poczułem pierwszą łzę
- Co?! Isabele jest w ciąży?!
- Tak. – uśmiechnąłem się szeroko
- Nie mogę, mimo wszystko udało ci się ją jeszcze zaliczyć? – rzucił a ja się od razu oburzyłem – No co? Nie przypuszczałem, że zaczęliście akurat od tego.
- O matko… będę ojcem.
- Z kim rozmawiasz? – usłyszałem spod drzwi więc od razu pożegnałem się z Miguelem – No tak. – usiadła na łóżku więc od razu podniosłem się wyżej – Nie ruszaj się.
- To nie o mnie powinnaś się martwić. – uśmiechnąłem się do niej mimo bólu – Jak się czujesz?
- Zaskoczona, przerażona ale szczęśliwa. Mimo wszystko. Nie przypuszczałam, ze mogę nosić pod sercem dziecko.
- Ale mimo wszystko jest zdrowe? I ty jesteś zdrowa?
- Tak, lekarz nie miał jakiś zastrzeżeń chociaż kazała mi obserwować wszystko i będę częściej u lekarza. Nie chce niepotrzebnych niespodzianek. Nie chciała mi tego powiedzieć, ale naczytałam się w internecie, że niektóre kobiety traciły dziecko nawet w piątym miesiącu.
- Kochanie, nie martw się na zapas. Wierzę, że wszystko będzie dobrze. – pogłaskałem ją po kolanie na co się do mnie uśmiechnęła – Ale możesz jechać do Sevilli?
- Tak, moja lekarka podała mi adres jednego z najlepszych lekarzy. Będzie wszystko dobrze. chociaż teraz martwię się o twój nos.
- Nic mi nie będzie. W sumie to nie spodziewałem się, że twój ojciec ma taką krzepę.
- Ja też nie. – zaśmiała się – W sumie ja też zebrałam opiernicz. Ale mam maleństwo, więc nie dostało mi się tak jak tobie.
- Uderzył cię?
- No cóż, byłam dosyć niegrzeczną dziewczynką. – zaśmiała się cicho – Nie raz dostawałam klapsa, czy to od niego czy też od babci. Ale teraz jestem grzeczna.
- Oj ty. Ale nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. – zrobiłem jej miejsce obok na co się położyła – Ale musimy się spakować. Nie ukrywam, że samemu było ciężko. Nie wiedziałem co chcesz ze sobą zabrać.
- Zrobimy to trochę później. Po pierwsze mój tato musi ochłonąć po nowinie, no i ty odpocząć. – przyjrzała się mojej twarzy – Nie rozumiem dlaczego faceci od razu biją.
- Ja nie uderzyłem nigdy kogoś w obronie kobiety.
- I chcesz mi powiedzieć, że żałujesz? – zaśmiała się a ja od razu zaprzeczyłem – No, ale chciałbyś synka czy kolejną dziewczynkę?
- Sam nie wiem. Chyba nie mam jakiegoś modelu rodziny, tylko cieszę się, że będę mógł brać udział w wychowywaniu dziecka od poczęcia. Będę mógł odczuwać zmiany jakie zachodzą w twoim organizmie.
- A wiesz, że kobiety w ciąży mają humorki i potrafią kłócić się o wszystko bez powodu?
- Jakoś dam sobie z tym radę. Muszę się wykazać co nie?
- Oj musisz. – dala mi buziaka w policzek na co się uśmiechnąłem – Damy sobie radę co?
- My nie damy? Zawsze możesz zadzwonić do mojej mamy po poradę, albo do Estefanii.


1 komentarz:

  1. Isabelle nie potrzebuje być w ciąży, aby kłócić się z Pedro jakby w niej była ^^ chociaż jak to teraz będzie podwójne, to ja mu już współczuje :D Biedaczysko dostało strzała od teścia, ale facet to zawsze najpierw robi, a potem myśli. Ważne że pomiędzy nimi jest dobrze :)

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga