Siedziałam w domu już od dwóch tygodni i o dziwo czułam się
lepiej. Wcześniej nie mogłam nawet sama zrobić sobie herbaty, więc wszystkim
zajmował się Pedro. W sumie naprawdę się przejął swoją rolą. Był ze mną każdego
dnia o każdej porze. Sama go musiałam wyganiać aby wyszedł z mieszkania. Ale
siedziałam właśnie na kanapie oglądając jakieś telezakupy, kiedy usłyszałam
telefon. Już chciałam wstać i odebrać, ale uprzedził mnie Pedro, który właśnie
robił obiad.
- Słucham? Hej mamo. – uśmiechnął się szeroko – Jak miło, że
dzwonisz. – na co przyciszyłam telefon – Tak, tak. Ale lepiej niech ci sama
powie. Ja wracam do gotowania. – i podał mi telefon
- Dzień dobry. – rzuciłam
- Kochanie jak się czujesz? Mam nadzieję, że mój synek dba o
to, abyś jak najszybciej się wykurowała?
- Dba. – zaśmiałam się – Dzisiaj robi po raz pierwszy tarte.
Mam nadzieje, że mu wyjdzie, bo ostatnim razem naprawdę się przejął tym, ze
mu nie wyszła zapiekanka.
- Mój synek. – zaśmiała się – Ale jak ty się czujesz?
- Lepiej. Już mogę sama się wykąpać i podnieść czajnik.
- To dobrze. najważniejsze, że wracają ci siły. I będę mogła
przyjechać. – zauważyła
- Nie trzeba. Naprawdę sobie radzimy. – od razu zauważyłam i
widziałam Pedro w salonie
- Mamo, nie musisz przyjeżdżać. – od razu słuchawkę zabrał
mi Pedro – My przyjedziemy, wraz z Blancą. Tak, tak. Przygotuj wszystko. –
zaśmiał się i o dziwo wyłączył
- Nie musiałeś się z nią od razu żegnać.
- Wiem o tym, ale obiad podano. – zaśmiał się – I w sumie i
tak myślałem, że jak już czujesz się lepiej to może w piątek pojedziemy?
- Mi to jak na lato. W sumie to miło by było posiedzieć w
jej ogrodzie. – uśmiechnęłam się
- W takim razie poinformuję Estefanię o tym, że jedziemy w
piątek. I wrócimy, to ja zacznę od nowa treningi. – westchnął – Od nowa powrót
do pracy.
- W sumie… - usiadłam prosto, ale nie było to łatwe – Z
nudów zaczęłam nad tym myśleć. I jak wiesz, dostałam propozycję pracy. –
westchnęłam – Dosyć dobra, w moim zawodzie. Z dobrymi warunkami.
- Ale? – nalał mi soku do szklanki
- To posada w Paryżu. Na cały etat. W sumie to była jedyna
oferta pracy po tym jak odeszłam z poprzedniej.
- Jeśli byś ją przyjęła, to byśmy w ogóle się nie widywali.
– zauważył a ja pokiwałam głową – Wiem, że lubisz być managerem w wielkiej
korporacji. – dotknął mojej dłoni – Ale może by tak zmienić zawód? Znaleźć coś
ciekawego w Madrycie? Bo wiem, że umrzesz mi z nudów w domu.
- Ale co mogłabym robić? Wiem jedynie jak rządzić ludźmi, a
nie łatwo jest dostać się do jakiekolwiek pracy jako manager albo szef.
- To otwórz coś swojego.
- Pomyślę i o tym, na razie wysyłam CV. Zobaczymy do czego
mnie to zaprowadzi.
- Jak dla mnie powinnaś jeszcze odpoczywać, jesteś w końcu
na zwolnieniu lekarskim. I coś czuję, że jak ktoś się do ciebie odezwie to mimo
tego, że masz jeszcze lekki problem z chodzeniem to zapewne wskoczysz w szpilki
i polecisz na rozmowę.
- No dobrze. Zwolnię i zrelaksuję się na wakacjach. Nie
koniecznie planowałam wakacje w tamtej części Hiszpanii, a także w takim
stanie. No ale cóż, jakoś trzeba sobie radzić.
- Zamiast CV to zastanów się co weźmiesz ze sobą na wakacje.
– puścił mi oczko
&&&
Minęły dni i nastał piątek. Mieliśmy jechać autem, więc
wybrałam wygodne rzeczy. Krótka sukienka, torebka i okulary. Postanowiliśmy
jechać wcześnie rano, aby nie stać długo w korkach. Dlatego dzień wcześniej
poszliśmy spać dosyć wcześnie. Ale jednak rano był problem ze wstaniem. Ale
siedziałam w samochodzie i byliśmy w drodze. Mała siedziała z tyłu w foteliku i
podziwiała krajobraz, a ja siedziałam czytając książkę.
- No kochane, macie ochotę na coś ze stacji? Siku, coś do
jedzenia? – usłyszałam i razem stwierdziłyśmy, że nie – Ale co mała ciekawego
widzisz?
- Nic. – westchnęła – Nudzi mi się.
- Na miejscu nie będzie. Babcia pewnie już wszystko zaplanowała.
Zresztą mamy tam plaże i będziemy chodzić się opalać, popływać. Spodoba ci się
tam. – od razu się szeroko uśmiechnął
- Mamusia mi trochę opowiadała.
- W takim razie na pewno ci się spodoba. – puścił jej oczko
- Ale mamusi nie będzie. – westchnęła – Jej też by się
podobało. Bo La Coruna to jej ulubione miasto, mówiła mi, że tam spędziła z
tobą tatusiu najlepsze wakacje.
- Oczywiście, bo to najlepsze miasto na świecie. – zaśmiał
się – Isabelle też je uwielbia i na pewno pokaże ci swoje ulubione miejsca,
prawda? – poklepał mnie po kolanie na co się do niego delikatnie uśmiechnęłam
- Yhym. – westchnęła i wróciła do zabawy
O dziwo nie było aż takiego dużego ruchu na drogach, ale
jednak zatrzymaliśmy się na obiedzie i toalecie. I ponownie obraliśmy kierunek naszej
podróży. Kiedy dojechaliśmy to od razu z domu wyszli dziadkowie. Pedro wysiadł
pierwszy i pomógł małej wysiąść a ja sama wysiadłam z auta i widziałam wzrok
mojej teściowej.
- No nareszcie, co tak długo? – westchnęła
- Toaleta. – zaśmiał się Pedro – Ale kochani, przedstawiam
wam Blancę. Skarbie to twoi dziadkowie.
- Dzień dobry. – dygnęła na co się uśmiechnęłam
- Witamy. – kucnęła jego mama – Ale ty podobna do tatusia.
- I mamusi. – powiedziała dumnie
- Ale wchodźcie. Zrobiłam lekki obiad na wypadek jakbyście
byli głodni. – od razu zauważyła, więc Pedro ruszył z naszymi torbami za
dziadkiem, a Blanca za nimi i dobrała się i do mnie teściowa – Cieszę się, że
przyjechałaś. – objęła mnie ramieniem na co się uśmiechnęłam – Wiem, że sprawy
z moim synem nie są jeszcze takie jak powinny być.
- Staramy się odbudować to wszystko. – westchnęłam
- Będzie dobrze. Każdy ma kryzys, ale da się z tego
wszystkiego wyjść. – na co się do niej uśmiechnęłam – Jesteś inteligentną
kobietą i wiem, że jakoś uda ci się postawić Pedro do pionu. Ale jak się
czujesz? – i miałam wrażenie, że pomaga mi wejść po schodach na ganek
- Jest już dobrze. Mogę robić większość rzeczy tak jak
dawniej. Ale jeszcze potrzebuje trochę czasu na regeneracje.
- No tak, w końcu to była poważna operacja. Ale wszystko
dobrze? – zapytała speszona a ja się jej nie dziwiłam, nie jest łatwo o tym
mówić
- Kiedy wszystko się zagoi, i ja będę pewniejsza. To myślę,
że zaczniemy się starać o nasze dziecko.
- Dalej cię trzyma co?
- Mała mi nie ułatwia, nie do końca mnie uznaję.. –
westchnęłam i widzieliśmy resztę w salonie
- Porozmawiamy wieczorem. – puściła mi oczko na co się do
niej uśmiechnęłam
W sumie to panowie zaproponowali spacer po plaży, ale my
kobiety wolałyśmy jednak zostać w domu. Pogoda nam dopisywała, więc wieczór był
ciepły i mogłyśmy posiedzieć na huśtawce w ogrodzie. Przyniosła nam lemoniadę
wraz z ciastkami. I sama zajęła miejsce obok mnie.
- No to teraz możemy porozmawiać. Zapomniałam już ile dzieci
mogą narobić szumu. – zaśmiała się
- No tak. – zauważyłam i bardziej owinęłam się sweterkiem
- Jest ci zimno? Przynieść koc?
- Nie, nie. – od razu ją przystopowałam – Zawsze tak robię. Jest
naprawdę dobrze.
- Musisz mi wybaczyć. Po prostu się martwię. – westchnęła
łapiąc mnie za dłoń – Kiedy Pedro zadzwonił do mnie i odwołał swój przyjazd od
razu wiedziałam, ze coś się stało. Dopiero wtedy powiedział mi prawdę. O tym,
że macie problemy w małżeństwie. Że się wyprowadził, o planowanym rozwodzie,
sprzedaży mieszkania. Nie mogłam w to uwierzyć, nie docierało do mnie to
wszystko.
- No i później moja choroba, operacja. Wszystko zwaliło się
na raz.
- Pedro naprawdę się przejął. Nic nie wiedział, gdzie jesteś
co ci jest. – westchnęła – Bał się jak cholera i wiem, że nie przyzna się do
tego. Był zagubiony i przerażony.
- Wiem o tym, on nie jest w tym sam. – spuściłam głowę
- Najważniejsze, że teraz jest już wszystko dobrze. Powoli
dochodzisz do siebie a to najważniejsze.
- Bałam się, że naprawdę mogę nie mieć dzieci. – wypłakałam
– Kiedy lekarz powiedział mi jakie jest ryzyko…
- Wiem skarbie. – przytuliła mnie mocno do siebie – Ale jest
już po wszystkim. A to najważniejsze, nie można myśleć co jeśli. Teraz musisz
skupić się na powrocie do pełnej sprawności.
- I na odbudowie małżeństwa z Pedro. – szepnęłam – Dzisiaj
będzie pierwszy raz kiedy będziemy razem spać w łóżku. Wcześniej uważał, że
powinnam sama spać, aby było mi wygodniej.
- Musisz mu bardziej zaufać. Wiem, że jego przeszłość cię
dobija. Nie ty jedna byłaś w szoku kiedy oznajmił, że ma dziecko z inną kobietą
niż jest obecnie. Ale to jego przeszłość, a teraz jest z Tobą. W końcu w
salonie stoją zdjęcia z waszego ślubu. Tak na marginesie to w ogóle się nie
zmieniłaś.
- Przez operację schudłam pięć kilo.
- Oj tam nadrobisz to. Już ja cię nakarmię przez te dwa
tygodnie. – puściła mi oczko na co się zaśmiałam – Pamiętaj, że z każdym
problemem możesz zwrócić się do mnie. Bardzo żałujemy, że nie mogliśmy pojechać
na pogrzeb.
- Nic nie szkodzi. I wiem, że mogę zwrócić się ze wszystkim,
to dla mnie naprawdę dużo znaczy.
- No tak myślałem, że Panie znajdę w ogrodzie. –
zobaczyłyśmy Pedro na co usiadłam w pionie – Mała już śpi wykończona na górze,
a tato robi herbatę.
- W takim razie do niego pójdę, zrobić ci kochanie?
- Poproszę. – uśmiechnęłam się do niej, a ona zostawiła nas
samych popychając lekko Pedro w moją stronę
- Widzę, że mama cię dopadła. – zaśmiał się stojąc jak ten
kołek na co pokiwałam głowa – Zrobiła wywiad?
- Dawno nie rozmawiałyśmy.
– zauważyłam – Ale jak było na plaży?
- Sympatycznie. Mała się dobrze bawiła z dziadkiem. –
uśmiechnął się – Jutro też idziemy.
- Może wybiorę się z wami. Tylko dokopię się do stroju
kąpielowego w walizce.
- Trochę daleko, na pewno to dobry pomysł?
- Pedro, nie będę cały czas siedzieć w domu. A i jestem dużą
dziewczynką, jak się zmęczę albo coś mnie zaboli to usiądę na ławce, odpocznę i
ruszę dalej. Znam okolice. – uśmiechnęłam się do niego
- No dobrze, uparta kobieto. – zaśmiał się – I mama ułożyła
nas razem w sypialni, jeśli chcesz to mogę spać na kanapie albo z Blancą.
- Chcę, abyś spał ze mną. Będzie nawet tak łatwiej kiedy
zechce mi się coś pić, bo nie powiem ale te stare schody strasznie skrzypią, a
ja nie chodzę zbyt szybko.
- Oj wiem, ze skrzypią. – westchnął – Rodzice zawsze
wiedzieli kiedy wracałem po nocnych imprezach. Nie raz mi się za to obrywało.
- Herbatka! – zawołała jego mama na co się poprawiłam i
starałam wstać z huśtawki
- Pomogę ci. – od razu Pedro znalazł się obok mnie i już
stałam koło niego
- Pedro… - zatrzymałam go za dłoń na co na mnie spojrzał – Ja
nie umieram, nie musisz troszczyć się o mnie aż tak bardzo. Jest już po
wszystkim, muszę tylko powrócić do sprawności i kiedy będę mogła biegać, to
zapomnimy o wszystkim. Wiem, ze się bałeś, ale jest już po wszystkim. –
pogłaskałam go po klatce piersiowej na co mnie przytulił – Wszystko będzie
dobrze. A teraz chodź, czeka herbatka.&&&
Korzystając z okazji, że dopadła mnie grypa i przez to leżałam w łóżku, z nudów zaczęłam czytać swoje stare opowiadania, których jest na prawdę dość sporo (?!) i zastanawiam się kiedy ja miałam czas to wszystko pisać? ale... tak sobie myślę... może wrzucić opowiadanie o kolejnym piłkarzu? Jorge Orti?
Niekoniecznie dziwię się Blance. Dziewczynka jest przywiązana do swojej mamy, więc za nią tęskni. Jakby nie patrzeć Isabelle to dla niej kompletnie obca osoba, która jest z jej tatą. Dzieci inaczej postrzegają świat, więc trzeba być wobec nich bardzo cierpliwym.
OdpowiedzUsuńPedro stał się bardzo nadopiekuńczy i troskliwy :) Odkąd NARESZCIE wyjaśnili sobie niedomówienia, pomiędzy nimi oczyściła się atmosfera. Może i nie jest jeszcze idealnie, ale to dobra prognoza na przyszłość. Mama Pedro ma rację. Każde małżeństwo przechodzi kryzys. Nie można zbyt łatwo się poddawać :)