9. W końcu masz to czego pragnąłeś, rodzine.

Niestety nie udało mi się dojechać na czas, ponieważ nocowałem na lotnisku przez noc. Dlatego napisałem do Clemence i mi oznajmiła, że wszyscy są w domu. Tyle tylko, że kiedy zapukałem do drzwi to otworzył mi mój teściu i tylko westchnął. Czułem, że atmosfera nie jest za dobra i ciekawe czy wiedzą o wszystkim co się dzieje w naszym małżeństwie. Ale wpuścił mnie do środka. I od razu swoje kroki skierował w stronę tarasu i widziałem moją żonę siedząca na huśtawce wśród róży.

- Siedzi tak od wczoraj. – westchnął – Kiedy wstałem rano to też siedziała, więc nie wiem czy nie nocowała tam.
- Nie zdążyła prawda? – a on pokiwał głową, że nie
- Jako jedyna, zatrzymały ją korki. I wiem, że jest z tego powodu wściekła.
- Porozmawiam z nią i nakłonię do wejścia.
- Tobie jednemu na pewno się uda. – uśmiechnął się do mnie

Tyle tylko, że nie byłem co do tego przekonany. Bo nie wiedziałem jak zareaguje na mój widok. Ale podszedłem do niej i widziałem, że płakała, ale już jest spokojna. Usiadłem obok niej i nic nie mówiłem. Po prostu objąłem ją delikatnie ramieniem, a ona momentalnie się we mnie wtuliła. Była zmarznięta i kiedy poczuła moje ciepło to aż się telepała z zimna. Więc tylko westchnąłem i ściągnąłem z siebie kurtkę, którą od razu założyłem na nią i ją okryłem.

- Wejdź do środka bo będziesz chora.
- Nie. – rzuciła i wyswobodziła się z moich objęć
- Nie możesz się tak karać. Sama chcesz wylądować w szpitalu?
- Może wtedy też nie zdążę i umrę. – rzuciła
- Nawet tak nie mów. Isabelle pamiętasz, sama mi mówiłaś, ze nic nie dzieje się bez przypadku.
- Straciłam ją i się nawet nie pożegnałam. – wypłakała – Nie będę mogła zadzwonić do niej i pożalić się, poradzić. Nie ma już jej. – szepnęła – Na dodatek nie powiedziałam jej, jak bardzo ją kocham. Jak ważna jest dla mnie…
- Owszem nie powiedziałaś jej, ale dobrze o tym wiedziała. Nie raz mówiła jak bardzo jest z ciebie dumna. I nie musisz się karać, siedząc na tej ławce w jej ukochanym ogrodzie.
- To tutaj jej powiedziałam jakie są moje plany na życie. Plany, które mi je spieprzyły.
- Nie chce się z tobą rozwieść. Owszem, po naszej kłótni byłem na ciebie tak wściekły i zraniony, że zrobiłem papiery… ale, nie zaniosłem ich do żadnej kancelarii. Doszedłem do wniosku, że nie można od tak przekreślać tego co nas łączy. I nie wyrzuciłem ich, co było błędem bo je znalazłaś.
- W głębi duszy chcesz tego. – westchnęła – W końcu masz to czego pragnąłeś, rodzine.
- Owszem mam córkę, ale chce mieć również dzieci z tobą. – rzuciłem i chciałem ją przytulić, ale się odsunęła
- Odeszłam z Madrytu. – rzuciła a ja zdziwiony na nią spojrzałem – Nie jestem już managerem w Madrycie.
- Rozumiem, ale nie przekreślaj tego co nas łączy.
- A co nas łączy? – rzuciła patrząc na mnie z bólem – Pedro nie potrafimy ze sobą rozmawiać, żyjemy osobno, a nie razem. Owszem, moje powroty z pracy były urocze, ale to nie wystarczy. Seks to nie wszystko.
- Miłość, powiedziałbym.
- Ale nie mówisz. Nic nie mówisz. I ja robię to samo. Obydwoje milczymy. Ta kłótnia pokazała nam jaka jest prawda.
- Nie jest nam łatwo pogodzić tego, że twoja praca wymaga ciągłych rozjazdów. Nie ułatwia to w kłótniach, bo nie możemy na co dzień tego rozwiązać.
- Wiedziałeś czym się zajmuje, powiedziałam ci o tym w samolocie. – szepnęła – Kurwa, Pedro. Oświadczyłeś mi się więc chyba wiedziałeś jakie jest życie. Ale nie, pojawiła się pieprzona Estefania i jej pieprzone dziecko z wpadki! Biedna Isabelle odchodzi w zapomnienie.
- Wcale nie, cały czas o tobie myślę.
- Czyżby? Bo odnoszę wrażenie, ze jest wręcz przeciwnie. Tęsknie za tobą, każdego dnia ale nie mogę tak dłużej… chcę odpocząć.
- Odejść…
- Nie… muszę odpocząć, zastanowić się nad swoim życiem. Bo już sama nie wiem do czego zmierzam. – wypłakała – Mam prawie na głowie trzydziestkę, i czuję się każdego dnia coraz bardziej samotna. Nie wiem co będę robić jutro, co za tydzień. Już sama nie wiem, co chcę robić i jaka chce być.
- Nie musisz się zmieniać. Wszyscy kochają cię taką jaka jesteś.
- Potrzebuje być sama przez jakiś czas, przemyśleć sobie wszystko. Odnaleźć siebie. – szepnęła
- Rozumiem. – przytuliłem ją do siebie na co delikatnie się wtuliła – I przepraszam, że nie było mnie przy tobie. To ja powinienem być w mieszkaniu, nie Miguel. Ale kiedy kogoś tracimy, tym bardziej dochodzi do nas jak bardzo nam na niej zależy. – szepnąłem jej do ucha – Kocham cię Isabelle i chcę abyś to wiedziała. A teraz wejdź ze mną do środka, wszyscy się o ciebie martwimy.
- Nie chce…
- A co ja się będę ciebie pytać. – westchnąłem i  od razu wziąłem ją na ręce – Uparta jak osioł. – rzuciłem i mój teściu otworzył nam drzwi na co wszedłem z nią do środka – Potrzebna nam gorąca kąpiel i herbata.
- Zanieś ją na górę, a ja zaraz zrobię herbatę i kanapki.

W takim razie wziąłem ją na górę do łazienki i od razu ją postawiłem na posadce i chciała wyjść, ale stanąłem w drzwiach i nie miała nawet siły protestować. Kiedy zaczęła się rozbierać to wyszedłem z łazienki, ale i tak stanąłem pod nią, aby czasem nie uciekła. Ale chyba wzięła sobie do serca, że zmarzła i zrobiła długą kąpiel. Jej tato przyniósł mi kanapki i herbatę, więc podziękowałem za to wszystko i czekałem na moją żonę. Kiedy wyszła w samym ręczniku to tylko się do niej uśmiechnąłem i podałem kubek z herbatą.

- No to teraz do łóżka się przespać. Musisz się zagrzać.
- Nie mogę, powinnam…
- Nie, powinnaś się przespać. Nie musisz się niczym przejmować. Proszę cię.


Nic nie powiedziała, tylko poszła do sypialni, a ja wraz z tacą za nią. Usiadła na łóżku więc położyłem tam kanapki i od razu zacząłem szukać jakiejś piżamy dla niej. Ale nie było to łatwe, kiedy nic nie było w szafkach. Tylko westchnąłem, ale z pomocą przyszła mi Clemence, która przyniosła świeże rzeczy. Wyszła z pokoju a moja żona zaczęła się wolno przebierać i położyła się do łóżka. Dopiero wtedy wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół, aby pomóc w przygotowaniach do pogrzebu. 

1 komentarz:

  1. W jednym Isabelle ma rację. Pedro od samego początku wiedział, jak wygląda jej praca. Oświadczył się i na początku wszystko było w porządku. Tyle że na dłuższą metę to nie ma żadnego sensu. Jeśli nie chce się ona czuć samotna, powinna postawić życie prywatne przed pracą. Bo w ten sposób nie będzie miała do czego wracać. Pedro jej wszystko wyjaśnił i pokazać, że mu na niej zależy. Oczywiście w tym momencie mało co do niej dociera i potrzebuje chwili czasu. Tylko, że on wiecznie też na nią czekać nie będzie i na założenie potencjalnej rodziny z nią.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga