Dzisiaj miała do nas przylecieć moja młodsza siostra,
Clemence, dlatego dzień wcześniej już wszystko przygotowaliśmy, pokój a nawet
zrobiliśmy porządne zakupy. Na dodatek pojechałam po nią na lotnisko wraz z
Pedro, który musiał mnie najpierw odebrać z pracy. Kiedy mnie zobaczył to tylko
pokiwał głową, ale nie ma się co dziwić. W końcu mieliśmy ostatnio mały problem
z widywaniem się, a kiedy wsiadłam do auta, byłam załadowana rzeczami.
- Pół firmy zniesiesz do domu.
- Wiem. – westchnęłam
– Ale tak już jest, a teraz lotnisko. Myślę, że się zmieści na tyle.
- To na pewno. – zaśmiał się – Pasy.
- Oj tam. – westchnęłam, ale zapięłam pasy
- Dbam o ciebie, i twoje bezpieczeństwo. Zresztą nie wiem
dlaczego cała twoja rodzina nie zapina pasów.
- Oj tam. I z tego co mi pisała to wyleciała punktualnie,
oby też wylądowała na czas.
- Więc mówisz, że przylatuję do nas prosto z Rzymu. A tutaj,
czym się będzie zajmować?
- Nie wiem, ale pewnie nam powie.
Pedro się jedynie do mnie uśmiechnął i całkowicie skupił na
jeździe, a ja w spokoju mogłam jeszcze trochę popracować. Dlatego kiedy
zaparkował na parkingu to schowałam do torby swój laptop i zadowolona wysiadłam
z auta. Od razu kiedy go zamknął, to ruszyliśmy w stronę lotniska. Oczywiście
on szybciej znalazł terminal i czekaliśmy na moją młodszą siostrzyczkę. Kiedy
ją zobaczyłam to od razu się szeroko uśmiechnęłam i zaraz ją miałam w
ramionach.
- Kochana jak miło, że jesteście obydwoje.
- No wiesz, tylko Pedro ma prawo jazdy.
- No tak, a ty szwagrze jesteś coraz przystojniejszy.
Świetne uczesanie. – zauważyła i zaraz była w jego ramionach – I jak miło, że
mam takie powitanie.
- No cóż, musimy przywitać gościa. – zaśmiał się Pedro – I
dziękuje za komplement, twoja siostra mi nie prawiła komplementów.
- Bo ona już taka jest, mi też nigdy nie powiedziała nic
miłego.
- Ej jestem tutaj. – od razu się oburzyłam, a oni się tylko
zaśmiali – To akurat nie jest miłe.
- Oj tam. I tak wiemy, że nas kochasz. – przytuliła mnie
Clemence i ruszyliśmy do samochodu – Ale dzięki, że mnie przygarniecie na
chwilę chociaż. Tym razem będzie sesja w gazecie.
- Dla dorosłych? – spojrzałam na nią a ona tylko pokiwała
głową, że nie – No, bo ostatnio musiałam Pedro wyciągnąć z dłoni i zabrać ze
sobą.
- Już mówiłem dostałem gazetę od kumpla.
- Pierwsza zasada, nie tłumacz się. – zauważyła moja siostrzyczka
na co się uśmiechnęłam pod nosem – Nie z takich rzeczy. Każdy facet musi
pooglądać co nie co.
- No, ale dawaj walizkę i pakuj się na tył jak się
zmieścisz. Isabelle wyniosła chyba pół firmy.
- No tak, powinnaś kochana zająć się sobą i małżeństwem. A
kto wie może już niedługo będzie mały brzdąc w rodzinie, co zawsze powtarza
babcia. Że nie może już się doczekać wnuków. – wsiadła do auta, więc zaraz
zrobiłam to samo
- Milcz jeśli chodzi o rodzinę. Nie rozmawiałam z Pedro na
temat dzieci więc nie chce, aby nagle mi z tym wyskoczył.
- Nie rozumiem dlaczego ty się boisz bardziej zaangażować w
to małżeństwo i w końcu widywać go na co dzień. To w sumie cud, że jeszcze cię
nie zdradził albo nie zostawił.
- No to co dziewczyny, do domu?
- Tak, mam nadzieję, że macie coś dobrego do jedzenia. Nie
jadłam nic od rana i mam po prostu ochotę na kanapkę.
- Dostaniesz coś więcej niż kanapkę, bo mam dla was obiad.
- Kochany. Nic tylko wpadać do was w odwiedziny częściej.
Tylko się zaśmiałam i w sumie dojechaliśmy do naszego
mieszkania i wjechaliśmy na górę. Clemence poszła się odświeżyć, więc my
zajęliśmy się obiadem i nie powiem, ale kiedy poczułam zapach to od razu
zgłodniałam. Więc jako pierwsza dorwałam się do talerza.
- Ale co robiłaś w Rzymie? – zapytał Pedro bawiąc się
kieliszkiem wina
- Sesja, a co innego. – westchnęła – Czasem naprawdę
zastanawiam się nad zmianą zawodu.
- Chciałabyś robić coś innego niż modeling? – zdziwiłam się
bo od dziecka chciała być modelką
- No tak. W końcu nie zawsze będę modelką. Przytyję, będę
starsza.
- Ale wy macie problemy. – zaśmiał się – Musicie być
idealne? Nie wystarczy wam to, że jesteście ładne i inteligentne?
- Jej to już nic nie zaszkodzi, ale mnie? Jestem sama, a to
uczucie jest do kitu.
- Każdy człowiek w pewnym sensie jest samotny. – rzuciłam
W sumie byliśmy zmęczeni, więc poszliśmy spać. Chociaż
widziałam, ze Pedro chce mnie o coś zapytać, ale nie poruszył żadnego tematu.
Kiedy wstałam, to nie było go w łóżku. Ale nie ma się co dziwić, wstałam w
końcu o dziesiątej. Ubrałam się w bluzę Pedro i wyszłam z pokoju, gdzie we
dwójkę się z czegoś śmiali siedząc na kanapie.
- No wstała księżniczka. Siostra miałyśmy razem spędzić
weekend a ty śpisz.
- Oj tam, nie wybierasz się dzisiaj chyba nigdzie?
- Nie. – zaśmiała się – Odmówiłam koleżankom. Ale musisz ze
mną iść na zakupy.
- Na nie mogę iść. – od razu się uśmiechnęłam
- W takim razie śniadanie już masz. Wyszykuj się, a ja dalej
będę namawiana przez Pedro na mecz.
- Nawet nie chce słuchać, że ją wezmę na dół i przedstawię
chłopakom. Woli siedzieć w mieszkaniu na kanapie z kapciami.
- I z kubkiem kakao. – zamruczałam bardziej owijając się
bluzą
- Więc rozumiem, że nie będziecie na meczu?
- Nie? – zaśmiała się – Wypijemy za ciebie wino i
pokomentujemy zadki przystojnych piłkarzy w samotności. Bez krzyku kibiców.
- Szkoda. – westchnął – No ale ok lecę na trening i do
zobaczenia po meczu.
Szybko się zebrał i nawet nie dał mi całusa tylko po prostu
pojechał. Na co westchnęłam, i w sumie tak samo westchnęła Clemence i kiedy
zajadałam rogaliki to pytała się mnie czy Pedro będzie zły, ale miałam
nadzieje, że nie. Wyszykowałyśmy się i zadowolone pojechałyśmy na zakupy, ale
tego było bardzo dużo. Aż mnie stopy bolały, i kiedy przyjechałyśmy do
mieszkania to pierwsze co to rzuciłyśmy się na kanapę.
- Moje stopy! – zamruczała – To był maraton.
- Dokładnie, a Pedro pewnie jest na mnie zły więc nie zrobi
masażu. Zresztą to ja powinnam mu ten masaż zagwarantować.
- Mam dobre słuchawki więc możecie szaleć.
- No właśnie w tym problem, że między nami ostatnio nie ma
tej namiętności jak zawsze nam towarzyszyła. To tak jakbym była to już za
długo.
- No cóż widujecie się raz na jakiś czas i to tylko na kilka
dni. Nikt z nas nie rozumie jak tak możecie żyć. W sumie może to już czas na
to, aby poważnie porozmawiać.
- Boję się tego. – westchnęłam siadając na kanapie z
kieliszkami i winem – Nie wiem dlaczego, ale boję się.
- Czego?
- No wiesz… a co jeśli zdecyduję się zostać tu z nim i wtedy
nam nie wyjdzie a ja będę zbyt bardzo przytłoczona i nieszczęśliwa?
- Dlaczego ty masz takie myśli? Czego ty się boisz? Bo Pedro
gdyby chciał to by odszedł już dawno.
- A co jeśli powiem mu, że zostaję w Madrycie, postaramy się
o dziecko i…
- Isabelle! Pedro to nie nasza matka, nie odejdzie od ciebie
bo urodzisz dziecko! Zostawiła nas, ale wychował nas ojciec i babcia. Jesteście
małżeństwem, chcesz tak do końca życia wędrować z jednego miasta do drugiego i
spędzać z mężem tydzień? Omijasz wiele ważnych chwil z jego życia! Tak jak
dzisiaj omijasz jego mecz. W ogóle nie żyjesz w jego życiu, od wczoraj nie
usłyszałam nic o jego zawodzie, tylko Isabelle wyniosła pół firmy, Isabelle za
dużo pracuje. Może ty nie chcesz tego widzieć, ale od razu rzuca się w oczy, że
on za tobą tęskni i traci po woli cierpliwość. Bo ile można czekać na żonę?
- Naprawdę tak źle to wygląda?
- No tak, zrób coś dla niego. Nie wiem, ugotuj mu coś,
pomasuj i nie gadaj o sobie.
- Może masz rację. i prawdą jest, że dostałam propozycję
pozostania tylko w jednym mieście. Tyle tylko, że był to Paryż. A wiem, że
Pedro nie rzuci piłki dla mnie.
- W takim razie musicie obydwoje porządnie się zastanowić
nad waszym związkiem. Jesteście małżeństwem już trzy lata, gdzie tak naprawdę razem
spędzacie tylko święta i wakacje. A to w ciągu roku zaledwie 17 dni.
- Też za nim tęsknie. – szepnęłam
- I bardzo dobrze! Nie pamiętasz już jak się jarałaś
przystojnym i bardzo sympatycznym Hiszpanem, którego poznałaś w samolocie?
- Pamiętam. – i na samo wspomnienie się uśmiechnęłam szeroko
– To, że dał mi swój numer było dla mnie zaskoczeniem. No i później pomógł mi
podczas tego kryzysu i jakoś tak zostało.
- No widzisz, to twój ideał, więc o niego zadbaj.
Jak widać przyjazd Clemence był zbawienny :) Bez oporów i taktownej delikatności wywaliła siostrę prawdę prosto w oczy ^^ Tak zdecydowanie nie powinno wyglądać małżeństwo. Wszystko kręci się wokół pracy Isabelle, a przecież dla Pedro było bardzo ważne, aby przyszła na jego mecz. Tym bardziej, że tak mało się widzą. Mam nadzieję, że weźmie sobie słowa siostry do serca ^^
OdpowiedzUsuń